BIPSaturday, May 04, 2024
Zawalenie się hali w Katowicach
















Katastrofa budowlana na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich - 28 stycznia 2006 roku około godziny 17:15.
Podczas trwania wystawy gołębi pocztowych, zawalił się dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich (MTK) położonych na granicy Katowic i Chorzowa (województwo śląskie). W czasie katastrofy w hali znajdowało się około 700 osób, zwiedzających i wystawców. W jej wyniku zginęło 65 osób, a ponad 170 zostało rannych, w tym około 13 cudzoziemców r11; Niemcy, Belgowie, Czesi, Słowak oraz Holender. Była to największa tego typu katastrofa we współczesnych dziejach Polski.
Przyczyny tragedii nie są jeszcze wyjaśnione, rozpatrywane jest równolegle kilka wątków:
Nadmiar śniegu na dachu
Istnieje hipoteza, że powodem zawalenia się dachu mogła być gruba, nieusuwana regularnie warstwa śniegu przekształcającego się od spodu w warstwę lodu. Pracownicy hali donoszą, że było go aż 1,5 metra. Inni świadkowie twierdzą, że śniegu nie było. Według strażaków i osób biorących udział w akcji, pokrywa śniegu i lodu zalegająca na pozostałościach dachu miała ok. 0,5 metra.
Sam zarządca obiektu przyznał, że śnieg był usuwany pod nadzorem osoby r11; w ocenie zarządu r11; przygotowanej do oceny prawidłowości wykonania operacji, ale jednocześnie przyznaje, że pewna jego warstwa pozostała, gdyż niemożliwe byłoby jej usunięcie bez uszkodzenia warstwy izolacyjnej dachu. Do usunięcia śniegu została najęta firma trzecia.
Ilość i szacunkową wagę śniegu i lodu, a także jak długo śnieg zalegał na dachu, a co za tym idzie, czy dach faktycznie był odśnieżany, jak utrzymuje zarząd obiektu, badają biegli glacjolodzy.
Po katastrofie masowo były odśnieżane płaskie dachy budynków użyteczności publicznej.
Błędy konstrukcyjne
Nie można też wykluczyć, że powodem zawalenia się dachu były błędy konstrukcyjne, co sugerują osoby biorące udział w przygotowaniu stoisk wystawowych w czasie innych, wcześniejszych targów. Sprawę bada też prokuratura, która ma sygnały, że w momencie katastrofy nie były otwarte wszystkie drzwi ewakuacyjne.
Szef projektującej halę MTK firmy Ekotech 2, Jacek Jasiński, 30 stycznia usiłował popełnić samobójstwo w opolskim hotelu Mercure podcinając sobie żyły. Został jednak uratowany, a następnie przesłuchany. Faktyczny projektant hali nie posiadał stosownych uprawnień, dlatego projekt został podpisany przez innego architekta. Według Grzegorza Buczka ze Stowarzyszenia Architektów Polskich takie nielegalne praktyki budowlane są w Polsce powszechne.
Wcześniejsze uszkodzenia
Policja i prokuratura badają też doniesienia o tym, że dach hali mógł być już miejscami uszkodzony, co miało nastąpić kilka lat wcześniej. Za taką ewentualnością przemawia ujawniony amatorski materiał wideo z akcji odśnieżania w 2002 roku, z którego wynika, że usunięcie śniegu rozpoczęto, gdy jego warstwa wynosiła ok 1,5 do 3 metrów. Taka ilość śniegu ważyła ok. 60 000 ton (dla porównania śnieg zalegający na dachu MTK w momencie katastrofy ważył według ocen biegłych ok. 2 500 ton). Zdaniem ekspertów już wtedy mogło dojść do przeciążenia i uszkodzenia konstrukcji dachu. Tezę tę potwierdzają zeznania wielu świadków r11; pracowników i wystawców korzystających z hali w czasie poprzednich imprez. Zeznają oni, że dach poważnie przeciekał, wręcz "lał", a powierzchnia wystawiennicza w tych miejscach była wynajmowana taniej.
Kolejnym argumentem przemawiającym za taką ewentualnością jest proces sądowy przed Sądem Okręgowym w Gliwicach o odszkodowanie od ubezpieczyciela, firmy Hestia za straty finansowe spowodowane uszkodzeniem dachu. Uginający się od śniegu dach podparto wspornikami i przyspawano łączące je elementy. Od firmy ubezpieczającej zarząd MTK zażądał 339 tysięcy złotych, natomiast Hestia wyceniła szkody i koszty operacji na nieco ponad 15 tysięcy złotych. W procesie o wysokość odszkodowania Sąd Okręgowy w Gliwicach na podstawie orzeczenia biegłego Kazimierza Lachora, orzekł na niekorzyść ubezpieczyciela i zwolnił zarząd MTK z odpowiedzialności za uszkodzenie konstrukcji oraz zasądził odszkodowanie w kwocie 257 992,67 zł. Według biegłego i sądu nie ma przepisu mówiącego o obowiązku odśnieżania dachów.
Ponowne ugięcie się dachu miało miejsce około 1,5 miesiąca przed katastrofą. Usunięcie części śniegu nie spowodowało wyprostowania się dachu.
Ustalenia biegłych
W raporcie przekazanym prokuraturze na początku maja 2006 powołani przez nią biegli podali jako powód katastrofy zmiany dokonane w projekcie wykonawczym w porównaniu do projektu budowlanego. Zmiany te polegały na zmniejszeniu ilości wsporników oraz innych elementów wzmacniających. Zdaniem biegłych katastrofa mogła nastąpić w każdej chwili, natomiast obciążenie dachu śniegiem było bezpośrednią przyczyną zawalenia się osłabionej przez projektanta konstrukcji dachu. Wyniki tej ekspertyzy zostały potwierdzone przez Prof. Antoniego Biegusa z Politechniki Wrocławskiej w listopadzie 2006.
Akcja ratownicza
Ranni trafili do szpitali w Katowicach, Chorzowie, Siemianowicach Śląskich, Bytomiu, Sosnowcu, Rudzie Śląskiej, Dąbrowie Górniczej, Tychach i Piekarach Śląskich. W akcji ratowniczej brały udział blisko 103 zastępy straży pożarnej (ponad 1300 osób), Grupy Poszukiwawczo-Ratownicze z psami GPR Nowy Sącz ,Łódź oraz GPR Kęty, 230 policjantów, oddziały żandarmerii z Krakowa i Gliwic oraz grupa GOPR ze Szczyrku, a także ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego z Bytomia. Do Polski również przyjechali niemieccy ratownicy, lecz nie zostali wpuszczeni na miejsce katastrofy. Całą akcją dowodził śląski komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Janusz Skulich.
Akcja ratownicza prowadzona była przy obecności specjalistów, którzy starali się ustalić przyczynę katastrofy budowlanej. Ze względu na niebezpieczeństwo zawalenia się pozostałej części hali prokuratura nie mogła od razu przystąpić do zabezpieczania dowodów. Wicepremier i minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn oświadczył, że akcja ratownicza prowadzona była "znakomicie".
Ruiny hali były wielokrotnie przeszukiwane przez psy ratownicze, choć policja i straż pożarna przyznały, że nie ma już szans na odnalezienie żywych ludzi. Pozwoliło to jednak na zlokalizowanie zwłok dwu ostatnich ofiar.2 lutego około godziny 9:00 rano komenda policji w Lubinie odebrała telefon od osoby rzekomo uwięzionej pod zwałami. Autorem fałszywej wiadomości był 14-letni chłopiec.


Prace rozbiórkowe
Po przeprowadzeniu ostatnich poszukiwań w miejscu katastrofy 3 lutego rozpoczęły się prace rozbiórkowe. Zawalona stalowa konstrukcja dachu ważąca kilkaset ton musi zostać rozebrana przy użyciu ciężkiego specjalistycznego sprzętu, choć początkowo nie zostanie on użyty, ponieważ w gruzowisku mogą się jeszcze znajdować ludzkie zwłoki. Robotnikom będą asystować ratownicy.
Według straży pożarnej, rozebranie całej zawalonej konstrukcji i dokładne sprawdzenie miejsca katastrofy może zająć nawet miesiąc.
W trakcie prac odnaleziono zwłoki jeszcze 2 osób (poprzedni bilans zawalenia dachu wynosił 63 ofiary śmiertelne).
Rano 19 lutego odsłonięto spod gruzów i zwalonych konstrukcji ostatnie fragmenty podłogi dawnej hali. Nie znaleziono więcej ciał ofiar. Odnaleziono jeszcze dwa żywe gołębie, które w ruinach przeżyły 22 dni.
Ustalanie winnych tragedii
21 lutego 2006 o szóstej rano Policja zatrzymała i doprowadziła do Prokuratury Rejonowej w Katowicach dwóch członków zarządu Międzynarodowych Targów Katowickich: Brucer17;a R. (prezesa, obywatela Nowej Zelandii) i Ryszarda Z., a także dyrektora technicznego MTK Adama H. Dokonano również przeszukania z udziałem Brucer17;a R. W tym samym dniu jednemu z nich przedstawiono zarzut nieumyślnego spowodowania tej katastrofy oraz umyślnego spowodowania niebezpieczeństwa powstania takiej katastrofy. Oskarżonemu grozi do 8 lat więzienia. Dwu pozostałych zatrzymanych jest przesłuchiwanych.
23 lutego 2006 sąd w Katowicach aresztował na trzy miesiące członka zarządu Ryszarda Z. oraz dyrektora technicznego Adama H. Późnym popołudniem tego samego dnia sąd wydał postanowienie o trzy miesięcznym areszcie w stosunku do drugiego członka zarządu Bruce'a R.
26 czerwca 2006 policja zatrzymała trzech projektantów zawalonej hali Jacka J., Szczepana K. i Andrzeja W. Dwóm pierwszym postawiono zarzut umyślnego doprowadzenia do katastrofy budowlanej. Trzeciemu podejrzanemu postawiono zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy.
Komentarze
mlody dnia 22.03.2007
Moim zdaniem powinnismy wrocic do kodeksu Hamurabiego i byloby wszystko zlatwione i ikt by sie nie odwazyl zrobienia takiego czegos, czyli oszczedznia na materiale i co za tym idzie zagrozenia bezpieczenstwa uzytkowania budowli i zycia ludzi.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Copyright © 2005